sobota, 11 października 2014

Rozdział drugi




Piosenka do rozdziału Link
 Ważna notka pod rozdziałem.

*Perspektywa Eve*

  On tam nadal jest. Nadal mnie goni. Tracę siły. Nie dam rady dalej biec. Jestem zmęczona. Chce się poddać. Moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Upadłam. Uderzyłam o zimną ziemię. Usłyszałam coraz głośniejsze kroki. On szedł w moją stronę. Nagle ujrzałam twarz. Nie wiem kto to. Twarz jest rozmyta. Wiem tyle, że się bardzo boje. Nawet nie wiem czego. Co się ze mną dzieje? Nagle już nic nie czuje. Coś się stało. Teraz widzę tylko uśmiechniętą twarz faceta, nadal rozmyta. Nagłe Uderzenie bólu. Po chwili znowu nie czuje nic. Obraz staje się niewyraźny. Moja obawa wzrasta. Ponowne uderzenie bólu. Tym razem nie maleje. Ciemność.

Nagle szybko otwarłam oczy. Na szczęście to tylko sen. Boże. Okropne. Ale zaraz. Wczorajszy wieczór. Ciarki przeszły mi po plecach. Jezu. Nie.
Nadal miałam na sobie ubranie ze wczoraj. Podeszłam do szafy i wyjęłam długi sweterek. Zarzuciłam go na siebie i usiadłam na parapecie okna. Oparłam się o poduszkę leżącą tam.
Spojrzałam przez okno. Widziałam bramę, ogród, auto. Gdzie ochroniarz? Haha spoko, nawalił drugiego dnia. Ochroniarz.. Ochroniarz. Liam. Chyba tak miał na imię. Liam. Liam. Liam…To on. To on wczoraj przyprowadził mnie do domu. Pamiętam. Przybiegłam do domu zapłakana, a brama była zamknięta. To on mnie wpuścił i zaprowadził do pokoju. Jezu. Nadal czuje ten okropny ból. Pamiętam tylko jedno, nic więcej. Wolałabym to wymazać z pamięci. Boże. Nadal pamiętam ten ból. Ten okropny, przeszywający ból. Ale co mogłam zrobić? Nic. Nikt nawet nie mógł mi pomóc.
Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Uchylił się, a ja ujrzałam Liama. Tylko nie to.
-Idź stąd. Nie chcę cię tu.

*Perspektywa Liama*

Wszedłem do pokoju Eve. Martwiłem się o nią.
-Chciałem tylko sprawdzić jak się czujesz. Wczoraj nie wyglądałaś na wesołą.- Eve siedziała na parapecie, przy dużym oknie. Chwilę patrzyła w podłogę, ale teraz odwróciła się do okna.
-Nie chce z tobą rozmawiać. Zwłaszcza o moim samopoczuciu. Co cię to może obchodzić?- Kurwa poruszyło mnie to. Martwię się o nią. Ona myśli że ja żartuje czy coś?
-Przepraszam, ale się martwię.- Chwile siedziała w milczeniu.
-Nie znam cię.- Odparła nadal patrząc przez okno.
-Widzie, że niezbyt łatwo ufasz ludziom.- W sumie dobrze że nie ma, ale po co mam jej to mówić.
-Ludzie są źli. Po co mam im ufać.- Gdy to powiedziała jej wyraz twarzy zrobił się taki jakby sama była zaskoczona swoimi słowami, ale w sekundzie wróciła dawna postura. Ona taka nie jest. Coś się musiało stać. Coś o czym nie chce powiedzieć. Ukrywa to.
-Co się wczoraj stało.?- Spytałem prosto z mostu. Ale po co? Jestem w stu procentach pewien, że nie odpowie.
Chwile spoglądała w okno, nagle pojedyncza łza spłynęła jej z oka. Po niej następna i następna. Płacze.
-Wyjdź.- Przerwała ciszę. Kurwa jestem głupi. Po co pytałem? Dlaczego jestem taki bez serca.. Jezu.. Wstałem z łóżka na którym wcześniej siedziałem i wyszedłem. Przed wyjściem powiedziałem ciche przepraszam.

*Perspektywa Eve*
Dlaczego on jest taki ciekawski. Gdyby wiedział. Boże, chcę zniknąć. Po co on tu przyszedł?
Nadal siedziałam na parapecie wpatrując się w okno. Widziałam jak Liam wyszedł na ogród. Nerwowo chodził po zielonej trawie. Eh, zaczynają już spadać liście. Jesień. Znowu coś odchodzi i przychodzi coś nowego. Znowu coś się kończy i zaczyna. Nie wiem co, może i nic. No cóż, na pewno robi się chłodniej. Czas bardzo szybko mija. Nie wyobrażam sobie tego że moje w miarę idealne życie w jeden wieczór potrafiło przerodzić się w takie piekło. Tylko pytanie jest takie, jak ja sobie z tym poradzę. Jest mi strasznie ciężko na duszy. Na pewno nie powiem rodzicom. W życiu. Bo jak? „Hej Mamuś Wczoraj poszłam na imprezę bez twojej zgody i zgwałcił mnie jakiś facet”? Nie.          

                                                                ~ ~ ~
 Jest rozdział! jejku super :) Przepraszam że tak długo nie było... Eh.. U mnie... Dość dużo się dzieje... Przepraszam was, mam mnóstwo problemów. Chce was poprosić o pewną rzecz. Moglibyście jakoś polecić na tt (i nie tylko) tego ff? mało osób czyta a nie wiem jak zdobyć więcej czytelników. Była bym za to bardzo wdzięczna :) 
I mam pytanie, jakie wrażenia i co sądzicie o tym rozdziale? :) ~Natalia

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział pierwszy

   Muzyka do rozdziału- Link

To moja jedyna szansa na wymknięcie się z domu. Ubrałam białą koronkową sukienkę nad kolano, czarne buty na wysokim obcasie i czarną, małą torebkę na ramię. Włosy spięłam w wysokiego koka, maziarz zrobiłam delikatny, ale usta pomalowałam czerwoną szminką.
Przeszłam przez długi korytarz i skierowałam się schodami w dół. Jest siedemnasta trzydzieści. Rodzice powinni teraz grać w tenisa, więc wrócą po dwudziestej. Za długo to nie posiedzę na tej imprezie. Ugh.. Muszę pilnować czasu bo jak rodzice się dowiedzą, że byłam na imprezie to po mnie.
Przeszłam obok salonu i wyszłam na zewnątrz. Nagle wpadłam na kogoś i wylądowałam na ziemi.
-Kurwa, patrz jak chodzisz!- Krzyknęłam.
Podniosłam głowę i ujrzałam Liama.
-Przepraszam.- Powiedział i podniósł mnie z ziemi.- Tak w ogóle to nie wiedziałem, że takie grzeczne dziewczynki klną. Nie ładnie, nie ładnie.- Uśmiechnął się.
-Weź przestań już.. Nie znasz mnie. Tylko moi rodzice myślą, że jestem grzeczniutka.. Ha, ha,  bo co?  Bo jesteśmy bogaci? Gówno mnie to obchodzi.- Trochę wybuchłam.. Nie wiem, czy mogę mówić mu takie rzeczy…
-A gdzie się wybierasz?- Zupełnie zignorował mój monolog.
-Na zakupy…-Skłamałam.
-No to miłych zakupów…
                                                          ***
     Weszłam do klubu, podając fałszywy dowód. Usiadłam przy barze na dużym krześle.
-Piwo.- Powiedziałam do barmana.
Odwróciłam się i spojrzałam na parkiet. Muzyka głośno dudniła, a na parkiecie bawili się ludzie. Nie było ich dużo i w sumie się nie dziwie, bo prawdziwa impreza zaczyna się dopiero po północy.
-Siemka słońce.- Usłyszałam głos za mną, odwróciłam się i zobaczyłam nie do końca trzeźwego kolesia. Miał blond włosy i około 185  centymetrów wzrostu.
-Znamy się?- Zapytałam. W tym samym czasie barman podał mi zamówione wcześniej piwo.
-Nie znamy, ale bardzo chcę cię poznać, śliczna jesteś.- Upiłam łyk piwa.
-Nie zadaje się z pijakami.- Powiedziałam. Facet zrobił się zły.
-Wypieprzaj kurwa!- Wrzasnął. Przestraszyłam się. Facet wstał i odszedł.
Później wszystko jakoś leciało, chwile potańczyłam, poznałam jakiś ludzi, wypiłam parę drinków, piw, i ogólnie bawiłam się na całego.
                                         *Następnego dnia*
*Perspektywa Liama*

Dlaczego się  na to zgodziłem? Jest trzecia nad ranem. Powinienem pracować od szóstej do osiemnastej. Ale Broke uparł się, żebyśmy się zmienili. Mógł mnie chociaż poinformować wcześniej to bym się wyspał. Kurwa, zaraz zasnę.
Chodziłem po dużym ogrodzie rozglądając się. Słychać było tylko moje kroki i cichy szelest obijających się o siebie kluczy w mojej kieszeni. Dostałem klucze do furtki, do domu, do każdego pokoju, a nawet do garażu. Chociaż nie rozumiem po co mi choćby ten ostatni. Nagle z zamyśleń wyrwały mnie ciche jęki z przodu domu. Usłyszałem jakby kołatanie o bramkę. Podbiegłem na przód domu i zobaczyłem zarys drobnej osoby siedzącej przed bramą i próbującej wstać chwytając się barierek. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że to Eve, córka państwa  Gerards’ów. Wyjąłem pęk kluczy z kieszeni i szybko otworzyłem bramkę. Złapałem dziewczynę za ręce i pomogłem jej wstać. Płakała.
Zaprowadziłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku, chciałem przykryć ją kołdrą, ale mnie odepchnęła.
-Nie dotykaj mnie!- Krzyknęła.- Po co mnie tu przyprowadziłeś? Kim ty jesteś?
-To ja Liam.- Gdy to usłyszała popatrzyła na mnie i kazała mi wyjść. Nie chciałem zostawiać jej samej, ale była w takim stanie, że najchętniej by mnie pobiła, więc nie miałem żadnego wyjścia i opuściłem pokój. Gdy wyszedłem, usłyszałem tylko coraz głośniejszy płacz. Mogę się tylko domyślić, że piła. Dużo piła. Ale co się tak właściwie stało? 
                                                                         ---
Ufff, nareszcie pierwszy rozdział :)))) Omg, ale się cieszę.Chcę wam tylko powiedzieć, że bardzo dziękuje @luvmyniallers za komentarz pod prologiem, który zwalił mnie z nóg. To wiele dla mnie znaczy :) Jejkuu, każdy, jakikolwiek komentarz wywołuje u mnie wielkie emocje i bardzo się cieszę, że jednak komuś podobają się moje marne wypociny :) Mam do was pytanie- Jak myślicie, co stało się Eve?
To na tyle:) Komentujcie, zależy mi na tym kocham was- Natalia

niedziela, 7 września 2014

Prolog



 ~Bardzo proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem i zostawienie po sobie komentarza.Dziękuje.~

        MUZYKA DO ROZDZIAŁU- Link
 
       Tak, jestem pewna. Ktoś jest w domu. Boję się. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Od kluczyłam i otwarłam je powoli. Ciemność. Od dziecka bałam się ciemności, a teraz musiałam przejść przez ciemny korytarz po telefon i zadzwonić po policję. Boże.. Jeżeli ten ktoś mnie usłyszy to może zrobić coś strasznego. Dobra. Muszę jak najszybciej zadzwonić po pomoc. Ruszyłam w stronę telefonu, ale jak to ja wpadłam w komodę na której stała szklana porcelana z Martini mojego ojca, spadła i roztrzaskując się na drobne kawałeczki. Głośny trzask rozniósł się po domu. Usłyszałam szybkie kroki. Serce przyśpieszyło mi w jednej chwili. Kroki stawały się coraz głośniejsze, ale nagle ucichły. Ucichły niedaleko mnie. Nagle zza moich pleców usłyszałam głos.- Ty suko. Jeszcze się zobaczymy.-
                                                        ***

         -A gdzie są Twoi rodzice?- Zapytał policjant. Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa, ale musiałam coś powiedzieć.
-Mama ma ważny bankiet i powinna niedługo wrócić, a tata musi zostać do rana w pracy.- Policjant zapisywał coś w dokumentach, a ja siedziałam na fotelu naprzeciwko Niego, w salonie. Nagle weszła mama.
-Eve, dziecko. Co się stało z domem? Jaki bałagan?!- Powiedziała.
Wydawało mi się, że w ogóle nie przejęła się tym czy nic mi nie jest. Właściwie jest tak jak zawsze. Oni chyba nigdy się mną nie przejmowali.
Chciałam coś powiedzieć, ale wyprzedził mnie policjant.
-W Pani domu doszło do włamania.- Powiedział na chwilę odrywając wzrok od dokumentów, ale od razu powrócił do pisania.
Mama zbladła. Usiadła na fotelu pod oknem. Patrzyła chwilę bezczynnie, a potem podniosła ze stolika Martini, nalała do szklanki i dodała lodu, który stał w opakowaniu z boku. Upiła łyk i spojrzała na mnie.
-Jak mogłaś do tego dopuścić? Zupełnie nie można na Tobie polegać! Zostawiłam Cię samą w domu na zaledwie trzy godziny…- Powiedziała rozczarowanym tonem głosu.
-Mamo, czy ty myślisz, że zadzwoniłam po jakiegoś faceta żeby wpadł obrobić dom, wyzywać mnie od suk i narobić bałaganu tylko dlatego, że Ciebie nie było w domu?- Wybuchłam. Jak Ona mogła uważać, że to moja wina? Od zawsze martwią się tylko o swoją kasę. Myślą, że jeżeli mamy pieniądze to będę szczęśliwa? Mi nie zależy na tym czy na koncie bankowym mamy dwa tysiące, czy dwieście pięćdziesiąt tysięcy… Ale wydaje mi się, że im zależy wyłącznie na tym.
Wstałam i pobiegłam na górę do mojego pokoju.

                                                        ***
          
         Usiadłam przy stole a Bunia  podała mi talerz naleśnikami. Zalałam je syropem klonowym i zaczęłam jeść.
Bunia tak naprawdę ma na imię Margaret, ale od dziecka mówię do niej Bunia. Jest naszą „pomocą domową”, ale traktujemy ją jak członka rodziny.
- Jakie masz plany na dzisiaj, maleńka?- Zapytała z uśmiechem siadając naprzeciwko mnie.
-Chyba pojadę na zakupy, a wieczorem mam zamiar iść na imprezę.- Powiedziałam radośnie. Bunia chwilę milczała, ale po chwili się odezwała.
- Rodzice chyba nie będą zadowoleni z tego pomysłu.
-I dlatego się o tym nie dowiedzą… Bo nie powiesz im prawda?- Zapytałam, ale tak naprawdę to znałam odpowiedź.
-Oczywiście, że nie.-
-Ahhh.. Kocham Cię!- Uśmiechnęłam się szeroko, wstałam i pocałowałam Bunię w policzek.
-Oh, kochanie jak miło.- Uśmiechnęła się.
Nagle usłyszałam, że mama woła mnie z salonu, więc wraz z Bunią wyszłyśmy z kuchni.
W salonie stali: Mama, tata i jakiś facet. Bardzo przystojny facet.
-Nie chcemy, żeby powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce wczoraj, więc wynajęliśmy ochroniarza. To jest Liam, On pracuje od szóstej do osiemnastej, a jego kolega zastępuje go od osiemnastej do szóstej.
-Ooooh.. Przystojniaczek z Pana.- Powiedziała Bunia. Na jego twarzy rozbłysnął uśmiech, chyba nie mógł powstrzymać się od śmiechu, ale w ostateczności dał rade.
-Jestem Eve.- Powiedziałam podając mu rękę.
-Liam.- Ponownie się uśmiechnął i uścisnął moja dłoń.
---
Więc. Cześć jestem Natalia (@herisprincess) postanowiłam napisać ff o Liamie. Wiem, że prolog jest bardzo krótki i dość słaby, ale zacznie się wszystko rozkręcać :) Nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział pierwszy, ale jestem w trakcie pisania. Zaczęłam pisać tego ff dla mojej przyjaciółki (@sellciux) która płakała mi dzień w dzień żebym jej coś napisała bo jest mało ff o Liamie, więc zabrałam się za pisanie Black Angel. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Będę informować o rozdziałach na twitterze. 
Bardzo was proszę o komentarze.ps. zapoznajcie się z bohaterami (zakładka obok na górze) papa x ~